Claudia siedziała spokojnie, jedząc sałatkę warzywną z mozzarellą. Leniwie spojrzała na zegarek: "Siódma rano"- pomyślała. Jej rodziców nie było w domu już godzinę, poszli do pracy. Cóż, Claudia dobrze wiedziała, że jej rodzice nie mają tak dużo czasu jak inni dorośli. Nie każdy ojciec przecież był burmistrzem miasta, a dokładnie archipelagu. Matka natomiast miała ruchome godziny pracy, jednak przekładała ona pasję ponad wszystko. Gdyby Claudia miałaby porównać swoich rodziców, lepsza byłaby jej matka. To ona zasiała w niej pasję do wszelkich sportów, od nurkowania, aż po jazdę konną. Bardzo kochała ją za to i wybaczyłaby jej każdy grzech. Ojciec był inny, ciągle nie miał czasu, a jeśli już go znalazł, to spędzał go na rozmowach z mamą bądź rozmowach z asystentką. Mimo to dziewczyna kochała całą rodzinę.
Gdy Claudia zjadła śniadanie, wyjęła z lodówki sok pomarańczowy i wlała do szklanki w zielone wzorki. Gdy odłożyła już sok i oparła się o blat, usłyszała ciche miauknięcie. Od razu poczuła jak miękkie futerko, wyciera się o jej bose stopy. Nastolatka spojrzała w dół i powiedziała wesoło:
- Cześć Ty. (czytaj: Taj)
Kocur od razu spojrzał w górę i miauknął w odpowiedzi. Jak na kocura syjamskiego przystało, Ty posiadał białokremowe futerko oraz cynamonowe łapki, końcówkę ogonka, uszka i mordkę, która ślicznie komponowała się z błękitnymi oczami w kształcie migdałów. Kocurek chodził z gracją i lekkością, zadzierając przy tym swój czekoladowy nosek.
Ty, nie czekając z odpowiedzią właścicielki na jego donośne miauknięcie, natarczywie domagał się pieszczot. Claudia uśmiechnęła się i gdy tylko wypiła sok, zaczęła głaskać kocura. Ty był wniebowzięty, więc od razu zaczął mruczeć, lecz jego "raj" skończył się szybciej niż się spodziewał. W salonie zadzwonił telefon.
- No, Ty. Niestety, wytyrtolę cię następnym razem- powiedziała dziewczyna i natychmiast pobiegła odebrać telefon.
Podczas biegu zastanowiła się, kiedy ostatnio użyła słowa "wytyrtolić". "Było to chyba w dzień moich urodzin"- pomyślała. Claudia miała rację, używała tego słowa dość rzadko i tylko w stanie euforii. No cóż, miałaby "drobne" problemy, gdyby użyła go na wypracowaniu. Nastolatka już pomyślała, jak wyglądałaby jej nauczycielka od polskiego, gdyby znalazła taki "byk" w liście do pana Dyrektora. Właściwie nauczycielka wybaczyłaby jej ten drobny błąd, przecież sama nauczyła jej tego potocznego słownictwa.
Nie zadając sobie większego trudu, Claudia odebrała telefon i z jak największą gracją powiedziała:
- Halo? Z kim mam przyjemność?
- Niech zgadnę... Znowu biegłaś przez połowę mieszkania, co?- odezwał się głos w telefonie.
Claudia, od razu rozpoznała osobę z którą rozmawia. Była to jej nauczycielka od polskiego i jednocześnie najdroższa przyjaciółka.
- Iza!? Jak miło cię słyszeć!- krzyknęła uradowana.
- Po polsku, proszę- odrzekła spokojnie.
- A, no tak, sorki- powiedziała Claudia, tym razem po polsku.
- Claudia, ty wiesz, że w tym archipelagu mieszkają w większości Polacy...
- A ty, Iza, wiesz, że archipelag ten należy do Hiszpanii, większość rządu urodziła się w Hiszpanii, a ceny w supermarketach też są po hiszpańsku...
- Wiem, ale z twoim polskim jest coraz lepiej.
- Dzięki. A tak właściwie, po co dzwoniłaś?
- ...
- Iza?
- A, no tak, musisz się ze mną spotkać, w moim domu...- odpowiedziała Iza, której ton strasznie się zmienił. Iza brzmiała teraz jakby się załamała.
- Dobra, ubiorę się i zaraz przyjdę.
- Dziękuję.
Claudia rozłączyła się i poszła się ubrać. Kilka minut później była gotowa do wyjścia...
-----------------------------------------------------------
wytyrtolić- wypieścić, wygłaskać
-----------------------------------------------------------
Oto pierwszy rozdział opowiadania, które obiecałam tydzień temu. Pierwsza rzecz z której jestem dumna to to, że ten rozdział jest długi! On jest długi! Najdłuższy jaki napisałam na tym blogu.
Coś o opowiadaniu: nie ma tytułu (brak pomysłu); akcja dzieje się w Hiszpanii, na wyspie na której w większości mieszkają Polacy, lecz większość rzeczy jest po hiszpańsku (zagmatwane nieprawdaż?).
Rodzaj opowiadania: hmm... detektywistyczne, z dużą dawką śmiechu i koni.
No, mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba.
Na Archipelagu Vida postanowiono postawić nowe centrum handlowe. Los chciał, by wybudowano je na Wyspie Ognia, zwanej przez miejscowe ludy Zakazaną Wyspą. Czy pradawne duchy pozwolą na wybudowanie nowiutkich sklepów? Czy dwóm przyjaciółkom uda się uratować wyspę przed totalnym zniszczeniem?
Łączna liczba wyświetleń
środa, 31 lipca 2013
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 14 + Ważna informacja!
Wieczór, godzina siedemnasta. Jak zawsze podczas zimy Słońce zachodzi w jak najmniej oczekiwanym momencie. Księżyc był... No właśnie jaki? Ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że... był w fazie pełni podczas perygeum (a wiedzcie, że księżyc w pełni podczas perygeum pojawia się jedynie latem)! Słońce nie zdążyło nawet dobrze zajść za horyzont, gdy już można było usłyszeć cichy syk ogniska i szelest wrzucanych do niego liści. To Magda i jej przyjaciółki uwijały się przy rozpalaniu ogniska, gdy inni rozkładali namioty. Na szczęście Magda, Patrycja i Żaneta nie musiały spać na mokrej, zimnej ziemi, gdyż jeden z obozowiczów pożyczył im swój namiot, bo i tak będzie spał ze swoją dziewczyną w jednym namiocie. Przyjaciółki były z tego powodu bardzo zadowolone, jednak pewne rzeczy nadal nie dawały im zasnąć.
"Przecież jeszcze wczoraj padał śnieg i było poniżej zera! Jak teraz mógł roztopić się śnieg? Na termometrze jest minus pięć stopni Celsjusza, a temperatura odczuwalna dla większości obozowiczów jest wyższa niż dwadzieścia stopni?" myślała Magda.
Z zamyślenia wyrwał ją donośny głos jednej z trenerek:
- Śpiochy! Wychodźcie z namiotów! Urządzamy ognisko!
W mniej niż pięć sekund wszyscy byli już na dworze, koło ogniska. Zaczęło się pieczenie kiełbasek i kosztowanie pianek. Oczywiście nie zabrakło też różnych opowieści, harcerskich, zagadkowych, śmiesznych i... tych całkiem strasznych. Większość dziewczyn schowała się w namiotach, gdy tylko usłyszała "creepypastę o Slendermanie", białym mężczyźnie bez twarzy ubranym w garnitur, który zabija dzieci. Niestety większość schowanych w namiotach obozowiczów nie wiedziała, że była to tylko miejska legenda, sporządzona na jeden z amerykańskich konkursów.
Jednak resztę nocy obozowicze spędzili na wspólnym śpiewie, opowieściach i rozmowach o koniach rzecz jasna...
------------------------------------------------------------------------
perygeum- czas w którym księżyc jest najbliżej Ziemii
creepypasta- straszna opowieść, miejska legenda itp.
Slenderman- wie prawie każdy
Okej, właśnie wróciłam z moich miesięcznych wakacji, z dala od Internetu. Nie mogłam robić nic w laptopie, oprócz czytania waszych blogów. Niestety rzadko udawało mi się połączyć Internet, jeśli tak to z cudem, bo zawsze widniała tam piękna cyfra 0,00 kbps ! W ciągu całego miesiąca udało mi się połączyć z dwa razy.
Patrząc teraz na wasze blogi widzę napisy takie jak "ostatni" i "prolog" i mówię sobie w duchu, czemu zawsze jak gdzieś wyjeżdżam to tracę większość rozdziałów z waszych blogów?
Teraz gratuluję tutaj wam wszystkim za waszą twórczość, zapewne zapytacie czemu nie napiszę tego w waszych notkach jako komentarz? Odpowiedź jest prosta, niestety nie mam już zbyt dużo czasu.
Od dawna zastanawiałam się nad zawieszeniem bloga, jednak trwałam w postanowieniu, że będę go prowadzić, choćby nie wiem co... Teraz boję się, że się wypaliłam i nie mam tylu pomysłów co kiedyś. Czuję się tak jakbym pisała na przymus, a nie tak jak kiedyś... Boję się, że będę musiała to powiedzieć... Niestety, ale... chyba będę musiała... będę musiała... pisać dwa opowiadania na jednym blogu.
I teraz powiedzcie... Co czuliście jak czytaliście tą informację? Myśleliście, że co ogłoszę? Chętnie dowiedziałabym czy umiem pisać tak jak kiedyś... A może nawet uważacie, że poprawiłam swój talent pisarski? Proszę byście opowiedzieli o tym w komentarzach, bo w opowiadaniu, które szykuję, będzie się dużo działo i będzie śmieszne. Być może nawet dzisiaj wrzucę postacie z opowiadania albo nawet rozdział 1- tak na rozgrzewkę.
Acha, to co teraz napiszę traktujcie jako komentarz, który powinnam wrzucić pod waszym rozdziałem ;)
"Jesteście naprawdę świetni i macie WIELKI talent pisarski! Jesteście najwspanialszymi osobami, które poznałam w Internecie. Dziękuję wam za to, że jesteście. Mam nadzieję, że wasza przygoda z waszymi blogami, będzie trwać jak najdłużej! Gdybym tylko mogła, wyściskałabym was, bo jesteście drogimi dla mnie osobami".
"Przecież jeszcze wczoraj padał śnieg i było poniżej zera! Jak teraz mógł roztopić się śnieg? Na termometrze jest minus pięć stopni Celsjusza, a temperatura odczuwalna dla większości obozowiczów jest wyższa niż dwadzieścia stopni?" myślała Magda.
Z zamyślenia wyrwał ją donośny głos jednej z trenerek:
- Śpiochy! Wychodźcie z namiotów! Urządzamy ognisko!
W mniej niż pięć sekund wszyscy byli już na dworze, koło ogniska. Zaczęło się pieczenie kiełbasek i kosztowanie pianek. Oczywiście nie zabrakło też różnych opowieści, harcerskich, zagadkowych, śmiesznych i... tych całkiem strasznych. Większość dziewczyn schowała się w namiotach, gdy tylko usłyszała "creepypastę o Slendermanie", białym mężczyźnie bez twarzy ubranym w garnitur, który zabija dzieci. Niestety większość schowanych w namiotach obozowiczów nie wiedziała, że była to tylko miejska legenda, sporządzona na jeden z amerykańskich konkursów.
Jednak resztę nocy obozowicze spędzili na wspólnym śpiewie, opowieściach i rozmowach o koniach rzecz jasna...
------------------------------------------------------------------------
perygeum- czas w którym księżyc jest najbliżej Ziemii
creepypasta- straszna opowieść, miejska legenda itp.
Slenderman- wie prawie każdy
Okej, właśnie wróciłam z moich miesięcznych wakacji, z dala od Internetu. Nie mogłam robić nic w laptopie, oprócz czytania waszych blogów. Niestety rzadko udawało mi się połączyć Internet, jeśli tak to z cudem, bo zawsze widniała tam piękna cyfra 0,00 kbps ! W ciągu całego miesiąca udało mi się połączyć z dwa razy.
Patrząc teraz na wasze blogi widzę napisy takie jak "ostatni" i "prolog" i mówię sobie w duchu, czemu zawsze jak gdzieś wyjeżdżam to tracę większość rozdziałów z waszych blogów?
Teraz gratuluję tutaj wam wszystkim za waszą twórczość, zapewne zapytacie czemu nie napiszę tego w waszych notkach jako komentarz? Odpowiedź jest prosta, niestety nie mam już zbyt dużo czasu.
Od dawna zastanawiałam się nad zawieszeniem bloga, jednak trwałam w postanowieniu, że będę go prowadzić, choćby nie wiem co... Teraz boję się, że się wypaliłam i nie mam tylu pomysłów co kiedyś. Czuję się tak jakbym pisała na przymus, a nie tak jak kiedyś... Boję się, że będę musiała to powiedzieć... Niestety, ale... chyba będę musiała... będę musiała... pisać dwa opowiadania na jednym blogu.
I teraz powiedzcie... Co czuliście jak czytaliście tą informację? Myśleliście, że co ogłoszę? Chętnie dowiedziałabym czy umiem pisać tak jak kiedyś... A może nawet uważacie, że poprawiłam swój talent pisarski? Proszę byście opowiedzieli o tym w komentarzach, bo w opowiadaniu, które szykuję, będzie się dużo działo i będzie śmieszne. Być może nawet dzisiaj wrzucę postacie z opowiadania albo nawet rozdział 1- tak na rozgrzewkę.
Acha, to co teraz napiszę traktujcie jako komentarz, który powinnam wrzucić pod waszym rozdziałem ;)
"Jesteście naprawdę świetni i macie WIELKI talent pisarski! Jesteście najwspanialszymi osobami, które poznałam w Internecie. Dziękuję wam za to, że jesteście. Mam nadzieję, że wasza przygoda z waszymi blogami, będzie trwać jak najdłużej! Gdybym tylko mogła, wyściskałabym was, bo jesteście drogimi dla mnie osobami".
Subskrybuj:
Posty (Atom)