Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 6

Drewniane ściany, szkarłatne tkaniny, wyblakłe kolory, duże okna, tak wyglądała sień. Straszliwa atmosfera panoszyła się po pensjonacie.  Obrazy były różne. Niektóre przedstawiały martwą naturę, inne krajobrazy lub portrety. Jednak każdy zawierał coś dziwnego. Magda nie wiedziała co takiego, ale miała pewne odczucie, które przekonywało ją, że obrazy są inne. Nie próbowała się podzielić tą wiadomością z przyjaciółkami, gdyż one były zajęte. Bała się też, czy przypadkiem nie wyśmieją jej słów. W tej chwili Linda otworzyła pięknie zdobione drzwi. Pomieszczenie zza nich wyglądało podobnie co sień. W prawym rogu znajdował się kominek. Na przeciwko niego stała wielka czerwona kanapa i mały, rzeźbiony stolik. Całość wyglądała przytulnie, jednak nadal było coś niepokojącego, co wyczuwała jedynie Magda.
-Witajcie w pensjonacie- powiedziała Linda.- Za chwilę poznacie właściciela, pana Antoniego Kwardyckiego. Później będziecie mogli rozpakować się.
***
 Obozowicze czekali w salonie na właściciela "Brzozowego Zagajnika". Po paru minutach przyszedł. Jego zgorzkniały wyraz twarzy od razu przykuł uwagę przyjaciółek. Czarne włosy, dotknięte już lekką siwizną, błyszczały w świetle żyrandola. W pierwszej chwili jego ubiór przypominał... szlafrok. Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się można było zauważyć białą koszulę, czerwoną muchę i długi płaszcz koloru ziemi. Jego oczy wyrażały wszystko, od szyderczego śmiechu po dwulicowość. Uśmiechnął się i wytłumaczył co wolno robić, a czego nie. Powoli powiedział cały plan kolonii, po czym wyszedł, zostawiając zdezorientowanych obozowiczów w salonie.
-Coś mi się wydaje, że to raczej będzie obóz karny, niż jeździecki- poinformowała Żaneta.
-Raczej nie dla nas. Spójrz na resztę naszych "kolegów"- zbagatelizowała Patrycja.
-Chodźcie-pośpieszyła przyjaciółki Magda.- Jeśli będziecie się tak włóczyć, to dostaniemy jakiś "gorszy" pokój.
***
 Po kilku minutach Magda, Patrycja i Żaneta znalazły idealny pokój. Rozejrzały się po okolicy i w spokoju zajęły łóżka.
-Popatrzcie na widoki. Są cudne- poinformowała Mari.
-Rzeczywiście są nieziemskie- zgodziła się Magda.
 Zza okna rozpościerał się widok gór. Wszędzie rosły brzozy, mimo, że był środek zimy jeszcze niektóre nie zrzuciły liści. Z nieba zaczął padać śnieg, delikatne płatki, gdy tylko dotknęły policzka Patrycji, rozpuściły się.
-Wiecie co myślę?-zapytała Pati.- Cały ten krajobraz jest dziwny. Jest środek zimy, a niektóre drzewa nie zrzuciły liści. Niektóre są nawet jeszcze zielone. Popatrzcie tam- wskazała palcem światło, które lśniło parę kilometrów dalej.- Tam jest jezioro na którym pływa łódka. To jest niemożliwe. Jest minus 15 stopni Celsjusza. W takiej temperaturze powietrza, jezioro powinno zamarznąć. Przez co nikt ani nic nie mogłoby na nim płynąć. A ta łódka pływa. To niedorzeczne. To jakiś lodołamacz czy co?!
-Jak ty możesz widzieć taką małą łódkę?- zapytała Żaneta.
-Jestem dalekowidzem i nie wzięłam okularów. Mam soczewki, ale nie mam zamiaru ich nosić. Moja koleżanka przez nie oślepła.
-Chodźmy spać- poprosiła Magda.- Jest już dwudziesta druga.
-Jasne już idziemy.
***
-Panie Antoni! Czekam do północy. Jeśli nie przybędzie pan w wyznaczonym czasie to koniec naszej umowy.
-Będzie pan zadowolony z łowów. Trzeba jednak przyznać, że Mogut nie chce współpracować.
-Spokojnie, niedługo znajdzie to czego potrzebuje...
-------------------------------------------------------------------------------------------
 
Wybaczcie, że długo nie było rozdziału. Internet padł i nie chciał się połączyć przez trzy dni (znowu). Na szczęście dzisiaj się połączył.
 
Mam jeszcze jedną informację. Przez tydzień mnie nie będzie. Jadę do dziadków, na wieś, bez Internetu. Dobra wiadomość jest taka, że zawszę jak tam jadę to dostaję weny, więc czekajcie na następne rozdziały, które będą coraz bardziej tajemnicze.

Życzę wam dobrych i bezpiecznych ferii.

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 5

Patrycja podeszła do Lindy. Chwilę rozmawiała z nią. Magda i Żaneta widziały jak szesnastolatka śmieje się i potakująco kiwa głową. Po chwili Pati zachęcająco zawołała przyjaciółki. Obie szybko podeszły i przywitały się z Lindą. Dziewczyna wytłumaczyła im co będą robić na obozie.
-Też jestem zszokowana obozowiczami. Myślałam, że będą bardziej... obeznani z jazdą konną- powiedziała.
-My też- potwierdziła Magda.- Przypominają mi trochę moją klasę.
-Hmm... Rozumiem. Miałam tak samo.
-Mam przynajmniej nadzieję, że czegoś się nauczymy.
-Zapewne tak. Ten obóz przeznaczony jest dla osób zaawansowanych. A wy swoją rozmową o PNH przekonałyście mnie, że znacie się na koniach bardzo dobrze.
-Dziękujemy-podziękowała Żaneta.- Miło to usłyszeć.
-Dobrze. Ustawcie się w pary, a ja zbiorę resztę obozowiczów.
Po tych słowach Linda poszła nawoływać resztę grupy.
***
 Magda, Patrycja i Żaneta szły ochoczo za szesnastolatką. Na początku martwiły się o swoje konie, lecz Linda uspokoiła je, że jej koledzy zaraz po nie przyjadą i zawiozą do pensjonatu. Teraz jedynie szesnastolatka zamartwiała się, co powie pan Kwardycki na grupkę początkujących jeźdźców. Jednak wiedziała, że jakby co to honor obozu uratuje czwórka nastolatek.
***
 Grupa powoli dochodziła do pensjonatu "Brzozowy Zagajnik" który znajdował się w uroczej dolince. Był to duży budynek, zbudowany z drewna brzozowego, którego było pełno w okolicy. W oknach paliło się światło. Dróżka prowadząca do wejścia usypana była kamieniami. Po prawej stronie posiadłości stała stajnia. Naprzeciwko widać było małe oczko wodne w którym pływały ryby. Całość wyglądała wspaniale, wszyscy obozowicze zdumieli się wyglądem pensjonatu.
-Ho, ho, ho- uśmiechnęła się Żaneta.- Będziemy mieszkać w jakimś pałacu.
-Masz rację- zgodziła się Patrycja.- Obyśmy się tam nie zgubiły... Jednak nie to mnie teraz martwi.
-Co masz na myśli?
-Nadal nie wiemy gdzie będziemy spać. Wolicie pierwsze czy drugie piętro?
-Mnie to nie obchodzi-powiedziała Magda.- Chcę tylko spać przy ścianie.
-To ja przy oknie!-krzyknęła Mari.
Wtedy Linda otworzyła drzwi. Po chwili obozowicze znaleźli się w jednej z sieni...
---------------------------------------------------------------
Wreszcie dodałam 5 rozdział! Jestem z siebie dumna. Wybaczcie, że rozdziału długo nie było. Nie miałam weny, lecz po paru godzinach spędzonych przed komputerem wreszcie dokonałam niemożliwego.
 

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 4

 Oświetlony peron wyglądał niesamowicie. Przez biały dach ledwie widać było ciemną noc. Po prawej stronie wisiał neon z napisem "Peron 1".  Mimo, że pora była jeszcze młoda, na pociągi czekało mało osób. Jedną z nich była Linda. Miała brązowe włosy spięte w wysoki kucyk i ciemną karnację. Na zieloną bluzę narzuciła kurtkę, sięgającą do połowy ud. Poobcierane dżinsy i czerwono-białe tenisówki sprzeczały się z charakterem dziewczyny, do którego pasowałyby tylko stroje spokojne i dobrze dobrane kolorystycznie. Na ramieniu szesnastolatki wisiał czerwony plecak. Cały ubiór byłby dobrze zniesiony przez innych, gdyby nie zaparowane, okrągłe okulary, białe nauszniki z angory i... stos książek, które trzymała w prawej dłoni. Z dala spokojnie mogłaby przypominać hipsterkę.
 Biało-zielony pociąg wjechał na peron. Drzwi automatycznie otworzyły się i wybiegła z nich grupka rozwrzeszczanych nastolatków. Gdyby nie to, że Linda trzymała kartkę z napisem "Zima w siodle" to zapewne nikt nie uwierzyłby, że te osoby umieją jeździć konno. Na końcu tego "huraganu nastolatków" szła Magda, Patrycja i Żaneta. Rozmawiały o Parelli Natural Horse-Man-Ship.
-Dzięki PNH ja i mój Ekwador rozumiemy się bez słów- powiedziała Żaneta.
-Tak. PNH działa cuda, a to wszystko dzięki Patowi Parelliemu-potwierdziła Magda.
Patrycja wsłuchiwała się w rozmowę koleżanek i jednocześnie obserwowała otoczenie. Zauważyła kilku chłopaków, nie byli typem sportowców ani kujonów. "'Gdyby wpuścić ich do klasy pełnej dziewczyn to przeżywali by największy luksus w swoim życiu. Nie ma co się dziwić, przystojni do kwadratu*. Ciekawe tylko czy umieją jeździć konno. Patrząc na całą tą zgraję, to raczej nie." myślała. Patrycja nie myliła się. Tylko one umiały jeździć konno na poziomie zaawansowanym. Reszta przyjechała na obóz ze względu na odpoczynek lub wysokie mniemanie o sobie. Jedną z takich osóbek była Klara. Jej złote loki wydawały się spływać na ramiona, a bursztynowe oczy iskrzyły się w świetle lamp. Jej cera wydawała się być z prawdziwego złota. Ubrana była w bluzkę baskinkę, spódnicę sięgającą do połowy ud koloru niebieskiego, dwukolorowy żakiet i białe, zamszowe buty. Na nogi założyła białe rajstopy. Patrząc na Klarę nikt nie uwierzyłby, że jest zima, a temperatura nie przypomina wiosennej. Jednym słowem nastolatka wyglądała szokująco i zarazem modnie. Większość chłopaków spoglądało na nią z zaciekawieniem, reszta z pogardą. Dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Czasami jednak puszczała do chłopaków oczka, czasami całusy. Żaneta nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
-Wygląda jakby szła na jakiś pokaz mody-stwierdziła.
-A te zachowanie podrywaczki- powiedziała Magda.
-Jedno wiadomo na pewno- przeraziła się Patrycja.- Jeśli to "coś" ma wsiąść na konia, to aż boję się pomyśleć co się może stać.
-Masz rację-potwierdziła Żaneta.- Ciekawe jak odpowiedziałaby na pytanie "Czy rollkur jest humanitarny i czy jego używanie jest zakazane?".
-Zapewne odpowiedziałaby: "To zależy jaki to typ ubrania i kto jest jego projektantem."- zaczęła się śmiać Magda.
-Dobra, przestańmy rechotać i pójdźmy do tej nastolatki z kartką "Zima w siodle". Jak mniemam, jeszcze nikt nie zauważył tej dziewczyny- zainformowała Patrycja i poszła w stronę Lindy.
Żaneta i Magda spojrzały po sobie, uśmiechnęły się i poszły za Patrycją.
--------------------------------------------------------------------
*(...) do kwadratu- ulubione słowo Patrycji. Potwierdza nim wszystko co zostało potwierdzone.
--------------------------------------------------------------------

I oto pojawił się czarny charakter! Od teraz nie tylko będziecie skazani na wszystkie tajemnice, zwroty akcji itp., ale też na Klarę. Wymyśliłam ją po to by osoby z mojego otoczenia nie mówiły, że bohaterki mojego opowiadania wiodą szczęśliwe życie, bez wrogów.

niedziela, 6 stycznia 2013

Czy wiesz, że...? + Dziękuje

Więc, od czego by tu zacząć... Hmm...

Dziękuje wam za te tysiąc odwiedzin mojego bloga. W tym krótkim czasie mój blog obejrzały takie kraje jak: Polska oczywiście, Stany Zjednoczone, Niemcy i Izrael.

Teraz ciekawostki dotyczące mojego opowiadania:

Czy wiesz, że...?
  • Anka i Eva od początku książki były dedykowane moim pseudo-przyjaciółkom z klasy?
  • Kinga, Kamila i Klaudia przypominają divy z mojej szkoły?
  • Ascar na początku miał być maści skarogniadej?
  • Ascar jest holsztynem, chociaż na początku miał być koniem małopolskim?
  • Magda na początku miała mieć kota?
  • Mada(g)ascar to sequel Crystal Paradis?
  • Magda jest kuzynką Kingi i Piotra (Crystal Paradis)?
  • Żaneta jest charakteryzowana na mnie?
  • Mogut przypomina dementora tylko gdy jest zły albo przestraszony?

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 3

-Co to było!?-zapytała Żaneta.
-Nie wiem, ale już nigdy w życiu nie będę robić ani zdjęć, ani filmów podczas burzy-zdecydowała Patrycja.
-Chwila-uświadomiła sobie Magda.-Daj aparat!
Pati bezproblemowo podała jej cyfrówkę. Dziewczyna natychmiast zaczęła oglądać filmik nakręcony parę minut temu. Żaneta z zaciekawieniem poprawiła okulary i przyjrzała się znikającemu cieniowi. W jednej sekundzie widać było niewyraźny kształt postaci.
-Zatrzymaj!-rozkazała Mari.
Na obrazie widać było już tylko księżyc, schowany za tysiącami chmur.
-Cofnij odrobinę.
-Nie mogę-powiedziała Magda.-Bateria jest już na wyczerpaniu.
W tej chwili ekran aparatu stał się czarny jak noc w Jorvik.
-No świetnie. Teraz już się nie dowiemy kogo była to sylwetka-zasmuciła się Żaneta.
-Spokojnie. Jak tylko dotrzemy na obóz to naładuję baterię-pocieszyła Magda.
-Wiecie co? Nie wiem czemu, ale wydaję mi się, że coś jest z tym pociągiem nie tak-przeraziła się Patrycja.
-A czemu tak myślisz?
-Już od trzech godzin pociąg nie zatrzymał się na żadnej stacji.
-Może żadnej nie było?
-Przecież sama widziałaś te wszystkie stacje.
-Nie wiem czemu wymyślacie te paranormalne historie-powiedziała Żaneta z dezaprobatą.- Nie czytałyście opisu obozu?
-Raczej nie- powiedziały chórem.
-To zaraz zobaczycie.
Po tych słowach wyjęła z walizki laptopa i otworzyła stronę Brzozowego Zagajnika. Przewinęła stronę do dołu i kliknęła w zakładkę "Wycieczki". Następnie wybrała tą z napisem "Rajd po Jorvik".  Zamaszystym ruchem ręki pokazała napis.
-Jazda specjalnym pociągiem bez przesiadek.
-Więc jak ty wsiadłaś do pociągu, skoro weszłaś trzydzieści minut po odjechaniu pociągu z Warszawy?-zapytała zdezorientowana Magda.
-Nie wiecie, że ten pociąg zatrzymuje się tylko w pięciu miejscach?
-Raczej nie. W tych rodzaju sprawach jesteśmy zielone-powiedziała przepraszająco Patrycja.
-Więc ty nie mieszkasz w Warszawie? Szkoda-zasmuciła się Magda.
-Jasne, że mieszkam!-zaśmiała się Mari.-Tylko spóźniłam się na pociąg w Warszawie.
W tym momencie pociąg się zatrzymał...
----------------------------------------------------------
I oto trzeci rozdział. Na razie mam mnóstwo pomysłów na następne rozdziały, więc będą pojawiać się regularnie, co 3 lub 4 dni.

środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 2

 Nad Doliną Argarod* Słońce leniwie zachodziło za horyzontem. Niebo powoli stawało się fioletowe, by za chwilę olśnić gwiazdami na granatowym firmamencie. Pociąg linii PKP jechał w stronę Lawendowego Wzgórza. Patrycja oglądała to przepiękne widowisko z przejęciem. Po chwili powiedziała:
-Nigdy nie widziałam tak bezchmurnego nieba. Jakie te gwiazdy piękne. Zaczynam wierzyć, że w niektórych rejonach świata, przyroda urzeka swoim pięknem.
-Tak, ale za chwilę niebo nie będzie takie bezchmurne-poinformowała Żaneta i wskazała burzowe chmury.
-Ja to mam pecha. Zawsze jak coś jest piękne to przyroda musi to zniszczyć.
-Patrycja!-zawołała Magda.-Nasza grupka 3K** wysłała nam SMS-a.
-Jakiego?
-"Samolot wypas, hotel wypas, restauracja też wypas! A u was?".
-Chwila. A czy one przypadkiem nie pojechały na obóz harcerski?
-Masz rację-zgodziła się Magda.-A to zołzy.
-Odpiszcie im, że macie pogodę wypas-zaproponowała Żaneta.
-Nie, musimy je czymś zdławić. Najlepiej ciętą ripostą-stwierdziła Magda.
-Magduś, pożyczysz cyfrówkę?- zapytała Pati.- Chcę zrobić zdjęcie zza okna.
-Jasne, zaczekaj chwilę-zgodziła się Magda i zaczęła grzebać w torbie.
-Szybciej, za chwilę burzowe chmury zakryją niebo-powiedziała zniecierpliwiona Patrycja.
-Trzymaj-powiedziała Magda, wręczając Pati aparat.
Brunetka od razu chwyciła go i zaczęła robić zdjęcia.
***
 Grzmoty huczały niemiłosiernie. Patrycja nadal robiła zdjęcia, gdyż nawet jej się spodobało.
-Pati! Oddaj już aparat, bo mi się bateria rozładuje-narzekała Magda.
-Chwila, zrobię jeszcze tylko dwa zdjęcia.
 W tej chwili z uchylonego okna zaczął wydobywać się dym, który zaczął zamieniać się w jakiś kształt. Powoli powstał dziwny i szyderczy uśmieszek. Magdę i Żanetę zamurowało. Mari zaproponowała przerażona:
-Pati, a może zamkniesz już to okno?
-Phi. Nigdy. Nie widzisz, że kręcę właśnie film z powstawaniem czegoś co przypomina Dementora z Harrego Potera?
-No właśnie widzę. Szkoda tylko, że to coś cię owija.
W tym momencie Patrycja krzyknęła w niebogłosy i zaczęła strzepywać z siebie dym. Po paru sekundach zamknęła okno i usiadła koło przyjaciółek na podłodze.
***
 Blaski błyskawic rozświetlały nadal uśmiech stwora. Jego czarne futro powiewało na wietrze. Ni stąd ni zowąd kształt rozpłynął się w powietrzu, a w oddali słychać było szyderczy śmiech...
 
------------------------------------------------------------------
 
Dolina Argarod- ta urocza dolinka jest jedyną drogą dotarcia do Jorvik.
 
3K- tak Magda i Patrycja nazywają Kingę, Kamilę i Klaudie
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
No i oto drugi rozdział. Jak już wcześniej wspomniałam w jednym z komentarzy, pojawił się tu mogut. Na razie można wywnioskować, że jest czarnym charakterem. A wy jak wyobrażaliście sobie moguta?

wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 1

-Cieszysz się, że jedziemy do Jorvik?-zapytała Magda.
-Tak. Nie mogę się doczekać obozu-potwierdziła Patrycja.-Podobno w zimę Jorvik jest wyjątkowo piękne.
-Też tak myślę. Szkoda tylko, że spędzimy tam tak mało czasu.
-Tak, dwa tygodnie to krótki okres.
-Ale przynajmniej będziemy miały rozrywkę.
-Tobie należy się najbardziej. Cały miesiąc harowałaś z Elą i Andrzejem. Nadal nie wiem czemu przejmujesz się tak Anką i Evą. Wiem, że cię zraniły, ale to nie powód by ćwiczyć od piętnastej do dwudziestej. Jeszcze parę takich dni i Ascar mógłby umrzeć z wycieńczenia.
-Pati, ale ja to wiem. Po prostu jakoś nie mogę zapomnieć. Zraniły moje uczucia. Myślałam, że są moimi przyjaciółkami, jednak myliłam się.
-Magduś-Patrycja zaczęła pocieszać Magdę.-Przecież masz mnie. Czy ja kiedykolwiek ciebie zraniłam albo opuściłam?
-Nie licząc incydentu z piaskownicą, to raczej nie.
-Ta pamiętam. To było dobre.
-Dobre? Raczej przezabawne! Ja polałam ciebie wodą, a ty mi w twarz piaskiem. Ta wojna trwała z trzy minuty.
-A ja na koniec rzuciłam w ciebie wiaderkiem i zapytałam: "Pobawimy się?".
-A ja odpowiedziałam: "Dobra!".
Nagle Patrycja spoważniała i powiedziała:
-Przecież śmiejemy się z tego co tydzień, a przecież to nie jest śmieszne.
-Masz racje-zgodziła się Magda.
 W tej chwili do przedziału wbiegła zdyszana dziewczyna. Jej rude włosy spływały po ramionach. Zielone oczy idealnie komponowały się z koszulą w kratę koloru biało-czarnego. Poobcierane dżinsy chowały czarne martensy. Nastolatka spojrzała spod czarnych okularów na dwie roześmiane dziewczyny, których twarze były całe czerwone i spuchnięte ze śmiechu. Po chwili zastanowienia zapytała sceptycznie:
-Wolne?
Magda i Patrycja spojrzały po sobie. Dopiero teraz zauważyły dziewczynę. Bez zastanowienia serdecznie zaprosiły nastolatkę do środka. Wyraźnie zdezorientowana dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła. Postawiła przed sobą plecak na kółkach z Jansportu i wyjęła trzy ołówki, i blok rysunkowy.
Oparła nogi o walizkę i zaczęła rysować dawno zaczęte dzieło.
-Raczej nie będzie to miła podróż-szepnęła Magda do Patrycji.
***
 Magda i Patrycja bezskutecznie próbowały nawiązać kontakt z nieznajomą. Od trzydziestu minut zastanawiały się jak tu zwrócić jej uwagę. Wreszcie Magda poddała się i powiedziała:
-Raczej z nią sobie nie pogadamy.
-Ty możesz się poddać. Ja jeszcze spróbuję- odpowiedziała ostro Patrycja, po czym przysunęła się dziewczyny.
Pati nawet nie zauważyła, że nastolatka miała na uszach słuchawki. Powoli zaczęła oglądać rysunek, który szkicowała dziewczyna od trzydziestu minut. Na papierze widniał piękny koń fryzyjski.
Patrycja powiedziała zachwycona:
-Jakie to piękne.
-Dzięki, ale jest jeszcze niedokończone-powiedziała rudowłosa.
-Wybacz, że się nie przedstawiłam. Jestem Patrycja, a to Magda.
-Miło mi poznać. Ja mam na imię Żaneta, Żaneta Markowska, ale większość osób nazywa mnie Mari.
-A dlaczego akurat Mari?-zapytała Magda.
-Od nazwiska.
-Aha.
-Wybaczcie, że pytam. Gdzie jedziecie?
-Do Jorvik, na obóz jeździecki- poinformowała Patrycja.
-To świetnie. Będziemy miały więcej czasu, żeby się poznać.
-Ty też jedziesz do Jorvik?!
-Tak.
-Wybacz, ale nie widać tego po tobie-powiedziała Magda.
-Wiem, prawie każdy mi to mówi. To taki sam szok, jak to, że jestem nieśmiała.
-Jesteś nieśmiała!?
-Tak.
-Tego też po tobie nie widać.
-Wiem, jestem enigmatyczna- uśmiechnęła się Żaneta.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie mogłam się powstrzymać i dodałam rozdział 1 jeszcze dzisiaj.


Podziękowania+opis Żanety Markowskiej

Serdecznie dziękuję wszystkim którzy czytają mojego bloga, wszystkim którzy na niego wchodzili i czekali na następny rozdział, nawet gdy nie było go przez 2 tygodnie. Wszystkim którzy dawali mi nadzieje na to, że jednak w mojej łepetynie znajduje się coś co mogę publikować na blogu. Wszystkim którzy mnie wspierali i co najważniejsze BYLI....

 Dziękuję wam z całego serca, musicie wiedzieć jedno. Jesteście Najlepszymi i Najwspanialszymi czytelnikami jakich kiedykolwiek poznałam i jakich miałam.

Dziękuję Vero, za namówienie mnie do założenia bloga, za odkrycie mojego talentu do wymyślania, który bałam się wyjawić. Wiedz jedno, jesteś i zawsze będziesz odgrywać jedną z ważniejszych ról w moim Internetowym świecie.

Dziękuję Zaczarowanej Valerii, za to, że komentowała moje blogi takie jak Crystal Paradis i Mada(g)ascar na bloog.pl  Dawałaś mi wielkiego rozpędu w pisaniu, chociaż nie było tego widać. To dla ciebie pisałam Crystal Paradis.

Dziękuję Koniowatej, za to, że była i jest. Dziękuję za komentowanie rozdziałów i za wszystko co dla mnie zrobiła.

Dziękuję Natiszce i Sydney F., mimo, że prowadzicie bloga dość krótko i rzadko komentujecie moje rozdziały. Byłyście kroplą w morzu, która zdziałała wiele, gdyż dzięki wam powiększyło się grono moich czytelników. Czytając wasze rozdziały starałam pisać dłuższe notki, jak widać z niepowodzeniem, ale dziękuje z całego serca.

Dziękuje wam wszystkim za wszystko co zrobiliście, za każdy ruch na moim blogu. Musicie wiedzieć, że jesteście moimi internetowymi przyjaciółmi. Najlepszymi Internetowymi przyjaciółmi jakich poznałam. Jedynymi przyjaciółmi jakich poznałam w życiu...

Wiem, że moje słowa mogą nic nie znaczyć, że często nie mają sensu, chociaż w mojej głowie układają się w cudowne poematy. Ale dziękuje wam, za to, że próbujecie je zrozumieć. Waląc prosto z mostu:

Dziękuję wam wszystkim za wszystko!

---------------------------------------------------------------------

Co do nowego sezonu. Rozdział 1 napiszę jutro.

Zapewne nie wiecie kto to Żaneta Markowska. No więc teraz o niej opowiem.

Jest to jedna z bohaterek drugiego sezonu. Ma proste, rude włosy sięgające do łokci. Ma zielone i enigmatyczne oczy. Uwielbia koszule w kratę. Jej głównymi fobiami są arachnofobia i nyktofobia, czyli boi się ciemności i pająków. Każdy owad wprowadza ją w obrzydzenie (motyle też). Uwielbia rysować, czytać książki i pisać opowiadania.

Jest to taki mały opis Żanety.