-Tak. Nie mogę się doczekać obozu-potwierdziła Patrycja.-Podobno w zimę Jorvik jest wyjątkowo piękne.
-Też tak myślę. Szkoda tylko, że spędzimy tam tak mało czasu.
-Tak, dwa tygodnie to krótki okres.
-Ale przynajmniej będziemy miały rozrywkę.
-Tobie należy się najbardziej. Cały miesiąc harowałaś z Elą i Andrzejem. Nadal nie wiem czemu przejmujesz się tak Anką i Evą. Wiem, że cię zraniły, ale to nie powód by ćwiczyć od piętnastej do dwudziestej. Jeszcze parę takich dni i Ascar mógłby umrzeć z wycieńczenia.
-Pati, ale ja to wiem. Po prostu jakoś nie mogę zapomnieć. Zraniły moje uczucia. Myślałam, że są moimi przyjaciółkami, jednak myliłam się.
-Magduś-Patrycja zaczęła pocieszać Magdę.-Przecież masz mnie. Czy ja kiedykolwiek ciebie zraniłam albo opuściłam?
-Nie licząc incydentu z piaskownicą, to raczej nie.
-Ta pamiętam. To było dobre.
-Dobre? Raczej przezabawne! Ja polałam ciebie wodą, a ty mi w twarz piaskiem. Ta wojna trwała z trzy minuty.
-A ja na koniec rzuciłam w ciebie wiaderkiem i zapytałam: "Pobawimy się?".
-A ja odpowiedziałam: "Dobra!".
Nagle Patrycja spoważniała i powiedziała:
-Przecież śmiejemy się z tego co tydzień, a przecież to nie jest śmieszne.
-Masz racje-zgodziła się Magda.
W tej chwili do przedziału wbiegła zdyszana dziewczyna. Jej rude włosy spływały po ramionach. Zielone oczy idealnie komponowały się z koszulą w kratę koloru biało-czarnego. Poobcierane dżinsy chowały czarne martensy. Nastolatka spojrzała spod czarnych okularów na dwie roześmiane dziewczyny, których twarze były całe czerwone i spuchnięte ze śmiechu. Po chwili zastanowienia zapytała sceptycznie:
-Wolne?
Magda i Patrycja spojrzały po sobie. Dopiero teraz zauważyły dziewczynę. Bez zastanowienia serdecznie zaprosiły nastolatkę do środka. Wyraźnie zdezorientowana dziewczyna uśmiechnęła się i usiadła. Postawiła przed sobą plecak na kółkach z Jansportu i wyjęła trzy ołówki, i blok rysunkowy.
Oparła nogi o walizkę i zaczęła rysować dawno zaczęte dzieło.
-Raczej nie będzie to miła podróż-szepnęła Magda do Patrycji.
***
Magda i Patrycja bezskutecznie próbowały nawiązać kontakt z nieznajomą. Od trzydziestu minut zastanawiały się jak tu zwrócić jej uwagę. Wreszcie Magda poddała się i powiedziała:
-Raczej z nią sobie nie pogadamy.
-Ty możesz się poddać. Ja jeszcze spróbuję- odpowiedziała ostro Patrycja, po czym przysunęła się dziewczyny.
Pati nawet nie zauważyła, że nastolatka miała na uszach słuchawki. Powoli zaczęła oglądać rysunek, który szkicowała dziewczyna od trzydziestu minut. Na papierze widniał piękny koń fryzyjski.
Patrycja powiedziała zachwycona:
-Jakie to piękne.
-Dzięki, ale jest jeszcze niedokończone-powiedziała rudowłosa.
-Wybacz, że się nie przedstawiłam. Jestem Patrycja, a to Magda.
-Miło mi poznać. Ja mam na imię Żaneta, Żaneta Markowska, ale większość osób nazywa mnie Mari.
-A dlaczego akurat Mari?-zapytała Magda.
-Od nazwiska.
-Aha.
-Wybaczcie, że pytam. Gdzie jedziecie?
-Do Jorvik, na obóz jeździecki- poinformowała Patrycja.
-To świetnie. Będziemy miały więcej czasu, żeby się poznać.
-Ty też jedziesz do Jorvik?!
-Tak.
-Wybacz, ale nie widać tego po tobie-powiedziała Magda.
-Wiem, prawie każdy mi to mówi. To taki sam szok, jak to, że jestem nieśmiała.
-Jesteś nieśmiała!?
-Tak.
-Tego też po tobie nie widać.
-Wiem, jestem enigmatyczna- uśmiechnęła się Żaneta.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam się powstrzymać i dodałam rozdział 1 jeszcze dzisiaj.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam się powstrzymać i dodałam rozdział 1 jeszcze dzisiaj.
Nie, no notka super. Widzę, że zmieniłaś typ narracji.
OdpowiedzUsuńMari? Większość przyjaciół tak na mnie mówi, ale to od imienia- Marika. :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny i widzę, że wreszcie jest dość długi. ;) To opowiadanie dobrze się zapowiada. :D