Salon był duży i przestronny. Posiadał podłogę z jasnego drewna i białe ściany. Na środku pomieszczenia stał wielki drewniany stół, a po prawej stronie znajdowała się kremowa kanapa ze skóry. Leżało na niej kilka puszystych poduszek. Naprzeciwko sofy powieszony był telewizor. Całe pomieszczenie oświetlane było przez wielkie okna z widokiem na ogród i kryształowy żyrandol.
Iza spuściła psa ze smyczy i kazała Claudii usiąść. Dziewczyna powoli usiadła i poczekała na przyjaciółkę. Gdy ta usiadła koło niej, Claudia zapytała:
- Co się stało z ogrodem twojej babci?
- Właśnie dlatego do ciebie zadzwoniłam- odparła smutno Iza.
- Możesz mi wytłumaczyć?
- Oczywiście- zaczęła opowiadać.- Dobrze wiesz, że u mojej babci dwa lata temu wykryli nowotwór. Od tego czasu moi rodzice wyprowadzili się do Niemczech, a ja wyjechałam z babcią tutaj, na Archipelag. Rodzina przysyłała mi pieniądze, więc miałam czym zapłacić czynsz, gaz, prąd, wodę. Jednak cała emerytura babci szła na leczenie.
Claudia posmutniała. Znała tą historię i wiedziała, że Iza zawsze miała problemy z czynszem. Gdyby tylko jej rodziców wyrzucili z pracy, musiałaby wyjechać z Archipelagu, a to oznaczałoby... Claudia nie chciała wiedzieć, co by się stało, gdyby... gdyby... Jej przyjaciółka nie tylko, by się z nią rozstała, ale i przeżywała długotrwałą żałobę. Iza zawsze kochała swoją babcię. Była ona dla niej podporą, zawsze pomagała w najtrudniejszych problemach... Była ona dla Izy jak anioł stróż, troskliwa, wesoła, miła, umiała gotować. W oczach Claudii zebrały się łzy, ukrywając je, słuchała nadal przyjaciółki:
- Teraz gdy babci się poprawiło... Gdy znowu się śmieje, wychodzi do sklepu, znowu ma siły... Teraz... teraz...- głos Izy się załamał, by w jednej chwili wybuchnąć gniewem.- Teraz te szuje chcą nam odebrać dom!
Dziewczyna wybuchła płaczem. Claudia nie wytrzymała i też zaczęła płakać. Przytuliła przyjaciółkę i pocieszała jak tylko mogła:
- Spokojnie... Uspokój się... Opowiem o tym tacie... Na pewno uratuje wasz dom... Możesz opowiedzieć więcej o tej sytuacji? Może znajdę rozwiązanie...
- Nie, nie znajdziesz... Tu nic się nie da zrobić! Ale jeśli prosisz... Wczoraj przyszli do nas dwaj mężczyźni, ubrani w czarne garnitury. Powiedzieli, że mamy czas do lipca, by zapłacić nasz dług.
- Przecież wy nigdy nie miałyście żadnych długów!- oburzyła się Claudia.
- Właśnie. Zgadnij, ile musimy zapłacić? Sto tysięcy złotych! Rozumiesz! Nie wiem skąd te szuje wzięły tą sumę, ale jest niewyobrażalnie wysoka! Powiedzieli, że jeśli tego nie zapłacimy, to zburzą nasz dom!
- To straszne!
- Właśnie! A są tak pewni swego, że już sprawdzają jaką posiadamy ziemię w ogrodzie i jak najskuteczniej zniszczyć nasz dom! Ale to nie wszystko!- powiedziała Iza przez łzy.- Powiedzieli, że kazał im to zrobić sam burmistrz.
- To... to... to niemożliwe!- krzyknęła Claudia.- On nigdy, by czegoś takiego nie zrobił. Traktował cię jak moją siostrę!
- Też tak uważam, ale nie mówmy już o tym. Nie chcę cię jeszcze bardziej dołować.
- Idąc tu chciałam ci coś powiedzieć, ale po tych wydarzeniach o których mi opowiedziałaś, moje są raczej marne.
- Dawaj!- powiedziała Iza, próbując się uśmiechnąć.
Claudia uśmiechnęła się i zaczęła opowiadać o spotkaniu z tym 'bezczelnym' chłopakiem, który zabrał pracę panu Ludwikowi. Iza słuchała tego z zaciekawieniem, by w końcu wydać swoją opinię:
- Nie wiedziałaś o tym, że pan Ludwik odszedł z pracy?
- Co?
- Tak, wreszcie przeszedł na emeryturę i wyjechał do Rio de Janeiro. Wiem, bo powiedział mi kuzyn.
- Kuzyn?
- Nie mówiłam ci? Mój kuzyn jak tylko się dowiedział, że mam problemy z pieniędzmi, to postanowił do mnie przyjechać.
- Naprawdę? To ile on ma lat?
- Szesnaście, ale uczy się samodzielnie. Teraz ciągle szuka pracy. I chyba też jest zainteresowany pilnowaniem waszego osiedla. Jak tylko przyjdzie, zapytam go czy wie kim jest ów chłopak.
- Dzięki! A teraz chodź!
- Co? Ale gdzie?
- Nie pamiętasz, co kiedyś robiłyśmy, gdy byłyśmy smutne lub zdruzgotane?
- Chyba nie masz na myśli... O nie, nie, nie... Nie pamiętam żadnych zasad jazdy, a poza tym dobrze wiesz, że nie mam pieniędzy.
- Ja zapłacę, a o pamięć się nie martw. Tego się nie zapomina!
--------------------------------------------------------------
No więc rozdział czwarty został opublikowany. Ostatnio wyjechałam na działkę, a że pogoda była taka sobie, to poszłam nad rzekę, szybko wróciłam, bo komary mnie pogryzły, a na koniec feralnego dnia wpadłam w róże. Przez następne trzy dni nie mogłam się pozbierać, ale w końcu napisałam ten rozdział ^^ Oczywiście najpierw trzeba było otrzeć łzy, po wszystkich bolących miejscach, więc cały czas oglądałam Fairy Tail. Jak ja kocham to anime ^^
A teraz przejdźmy do sedna sprawy. Podsumowanie rozdziału: było dużo emocji (Universe mam nadzieję, że rozdział się spodoba^^) i doszedł kolejny chłopak (nawet nie wiem kiedy O.o). Czekajcie na następny, który pojawi się jeszcze w tym tygodniu ^^
Na Archipelagu Vida postanowiono postawić nowe centrum handlowe. Los chciał, by wybudowano je na Wyspie Ognia, zwanej przez miejscowe ludy Zakazaną Wyspą. Czy pradawne duchy pozwolą na wybudowanie nowiutkich sklepów? Czy dwóm przyjaciółkom uda się uratować wyspę przed totalnym zniszczeniem?
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 13 sierpnia 2013
środa, 7 sierpnia 2013
"Każdy koń owiany jest źdźbłem tajemnicy" Rozdział 3
Claudia czekała na właściciela wypożyczalni rowerów wodnych, gdyż musiała się dostać na jedną z pobliskich wysp, a właściwie na Wyspę Ognia, jedną z najstarszych i najbardziej legendarnych wysp Archipelagu. W rzeczywistości było to zaniedbane miejsce. Mieszkało tam tylko kilka osób, reszta to były tylko muzea, zabytki, pomniki, kilka obskurnych parków oraz cmentarz z mauzoleum. Po kilku minutach właściciel, wreszcie przyszedł i zapytał zaciekawiony:
- Gdzie panienka się wybiera?
- Na Wyspę Ognia.
- A cóż takiego panienka będzie tam robić?
- Pablo, przecież wiesz... Przestań mnie cały czas pytać, skoro dobrze wiesz...
- Aaa, to niech panienka wybaczy.
- Mogę wreszcie wypożyczyć ten skuter? Śpieszę się...
- A cóż takiego musisz załatwić, że tak się śpieszysz?
- Przyjaciółka na mnie czeka...
- Widzę, że nie tylko przyjaciółka... Nigdy tak nie wyglądałaś... Jesteś taka... Hmm... Szczęśliwa...
- Na pewno nie jestem szczęśliwa- odfuknęła Claudia.- Prędzej zezłoszczona.
- A któż ci to zrobił?- zapytał zaskoczony właściciel.- Czyżby jakiś młodzieniec złamał ci serce?
- Raczej portierowi, któremu zabrał pracę.
Pablo próbował coś powiedzieć, ale Claudia była szybsza:
- Nie mam czasu na rozmowy! Mogę wypożyczyć ten skuter czy nie?!
- Och, oczywiście. Stoi w porcie.
- Dziękuję...
Kilkoma szybkimi ruchami Claudia znalazła się przy rowerze wodnym. W tym samym czasie Pablo szepnął do jednego z pracowników:
- Ej, sprawdź kto teraz pracuje w portierni tego nowoczesnego osiedla. Muszę wiedzieć kto zezłościł córkę burmistrza.
- Gdzie panienka się wybiera?
- Na Wyspę Ognia.
- A cóż takiego panienka będzie tam robić?
- Pablo, przecież wiesz... Przestań mnie cały czas pytać, skoro dobrze wiesz...
- Aaa, to niech panienka wybaczy.
- Mogę wreszcie wypożyczyć ten skuter? Śpieszę się...
- A cóż takiego musisz załatwić, że tak się śpieszysz?
- Przyjaciółka na mnie czeka...
- Widzę, że nie tylko przyjaciółka... Nigdy tak nie wyglądałaś... Jesteś taka... Hmm... Szczęśliwa...
- Na pewno nie jestem szczęśliwa- odfuknęła Claudia.- Prędzej zezłoszczona.
- A któż ci to zrobił?- zapytał zaskoczony właściciel.- Czyżby jakiś młodzieniec złamał ci serce?
- Raczej portierowi, któremu zabrał pracę.
Pablo próbował coś powiedzieć, ale Claudia była szybsza:
- Nie mam czasu na rozmowy! Mogę wypożyczyć ten skuter czy nie?!
- Och, oczywiście. Stoi w porcie.
- Dziękuję...
Kilkoma szybkimi ruchami Claudia znalazła się przy rowerze wodnym. W tym samym czasie Pablo szepnął do jednego z pracowników:
- Ej, sprawdź kto teraz pracuje w portierni tego nowoczesnego osiedla. Muszę wiedzieć kto zezłościł córkę burmistrza.
***
Claudia płynęła po błękitnym oceanie. Tafla morska świetnie odbijała promienie słoneczne, rażąc dziewczynę w oczy. Po minucie dopłynęła do brzegu Wyspy Ognia. Wyspa ta wyglądała inaczej niż wszystkie. Cała porośnięta zielenią, wyglądała bardziej na dziką niż zamieszkałą, lecz wchodząc w jej głąb, dało się ujrzeć pojedyncze ścieżki i znaki, które prowadziły do różnych muzeów, pomników i innych zabytków. Claudia przycumowała motor wodny i poszła w stronę zarośli, gdzie nagle ukazała się ścieżka. Koło niej został wbity pal, a na nim deska z wyrzeźbionym napisem "Oceanarium". Po kilku minutach spaceru Claudia dotarła do wielkiego budynku w błękitnym kolorze. Większość budowli była oszklona, dzięki czemu można było widzieć różne morskie stworzenia, pływające w lazurowej wodzie.
Claudia nie pamiętała kiedy ostatnio tutaj przychodziła z rodziną. Jedyne co wiedziała to to, że kiedyś na pewno tu była. Nagle szybko skarciła się w myślach, ponieważ powinna jak najszybciej pójść do Izy, a ona tak sobie stoi i patrzy na Oceanarium. Nie tracąc ani chwili dłużej pobiegła w głąb zarośli. Gdy wreszcie dotarła do domu Izy, znieruchomiała. To co zobaczyła, zupełnie ją przeraziło. W ogrodzie jej przyjaciółki znajdowała się wielka dziura i kilka dziwnych słupków. Claudia patrzyła na to zdezorientowana. Ogród Izy i jej babci od zawsze był piękny i jednocześnie naturalny, a teraz wyglądał na pozbawiony duszy. Dla dziewczyny było tego już za dużo, szukała wzrokiem Izy, aż ją znalazła. Stała ona na ganku w wyprasowanych szortach, w zbyt dużej męskiej koszuli i w poobcieranych sandałach. Jej ogniste loki związane były w kucyk. Iza miała bladą cerę, piegi na policzkach i wielkie, niebieskie oczy, które były podkreślane przez okulary typu "nerdy".
Claudia od razu pomachała ręką w jej stronę. Iza uśmiechnęła się w jej stronę i mocniej przytrzymała smycz, którą ciągnął wielki pies rasy czarny terier rosyjski. Claudia podbiegła do przyjaciółki i zapytała:
- Możesz mi wytłumaczyć, co tu się właściwie dzieje?
Iza tylko kiwnęła głową i zaprosiła nastolatkę do środka.
-------------------------------------------------------------------------
Tak samo jak Koniowata dostałam ostatnio ogromnego natchnienia, więc ten rozdział dostaliście szybciej niż planowałam. Właściwie wszystkie trzy rozdziały+ rozmowa Claudii i Izy miała być w jednym rozdziale, ale nie była xD Ponieważ rozdział byłby za długi. Ok, kończę się rozpisywać, bo nie mam czasu. Idę do Lidla, pa, pa^^
Claudia nie pamiętała kiedy ostatnio tutaj przychodziła z rodziną. Jedyne co wiedziała to to, że kiedyś na pewno tu była. Nagle szybko skarciła się w myślach, ponieważ powinna jak najszybciej pójść do Izy, a ona tak sobie stoi i patrzy na Oceanarium. Nie tracąc ani chwili dłużej pobiegła w głąb zarośli. Gdy wreszcie dotarła do domu Izy, znieruchomiała. To co zobaczyła, zupełnie ją przeraziło. W ogrodzie jej przyjaciółki znajdowała się wielka dziura i kilka dziwnych słupków. Claudia patrzyła na to zdezorientowana. Ogród Izy i jej babci od zawsze był piękny i jednocześnie naturalny, a teraz wyglądał na pozbawiony duszy. Dla dziewczyny było tego już za dużo, szukała wzrokiem Izy, aż ją znalazła. Stała ona na ganku w wyprasowanych szortach, w zbyt dużej męskiej koszuli i w poobcieranych sandałach. Jej ogniste loki związane były w kucyk. Iza miała bladą cerę, piegi na policzkach i wielkie, niebieskie oczy, które były podkreślane przez okulary typu "nerdy".
Claudia od razu pomachała ręką w jej stronę. Iza uśmiechnęła się w jej stronę i mocniej przytrzymała smycz, którą ciągnął wielki pies rasy czarny terier rosyjski. Claudia podbiegła do przyjaciółki i zapytała:
- Możesz mi wytłumaczyć, co tu się właściwie dzieje?
Iza tylko kiwnęła głową i zaprosiła nastolatkę do środka.
-------------------------------------------------------------------------
Tak samo jak Koniowata dostałam ostatnio ogromnego natchnienia, więc ten rozdział dostaliście szybciej niż planowałam. Właściwie wszystkie trzy rozdziały+ rozmowa Claudii i Izy miała być w jednym rozdziale, ale nie była xD Ponieważ rozdział byłby za długi. Ok, kończę się rozpisywać, bo nie mam czasu. Idę do Lidla, pa, pa^^
wtorek, 6 sierpnia 2013
"Każdy koń jest owiany źdźbłem tajemnicy..."- Rozdział 2
Rozdział ten dedykowany jest Nikki, za pomoc w wymyśleniu nazwy dla opowiadania. Thanks ^^
------------------------------------------------------------------
Claudia ubrana była w biały top na ramiączkach z wdzięcznym nadrukiem w postaci zielonego kota, podniszczone, krótkie, dżinsowe spodenki i oliwkowe baletki. Efekt końcowy był zadziwiający, gdyż lekko karmelowa cera, zielone oczy i ciemno brązowe włosy idealnie pasowały do stroju. Całość dopełnił naszyjnik z zielonym kamieniem i bransoletka z kilkoma muszelkami znalezionymi na plaży, którą dostała od Izy. Claudia wzięła klucze, po czym zostawiła wiadomość Audrei, jej guwernantce i Adamowi, przyjacielowi domu i lokaju w jednym, po czym wyszła z domu. Jej oczom ukazała się piękna, nowoczesna dzielnica wybudowana kilka lat temu. Białe apartamentowce wiły się wzdłuż brzegu wyspy. Każdy z nich wyglądał tak samo. Białe ściany, duże okna... Każdy budynek otaczało mnóstwo zieleni, od palm, przez orchidee, aż na rododendronach kończąc. Dzielnica ogrodzona była jednym z nowoczesnych ogrodzeń elektrycznych, wyprodukowanych w Japonii. Wejścia do niej pilnował portier w podeszłym wieku, z polskimi korzeniami, jednak tym razem to nie on pilnował bramy. Zaskoczona Claudia podeszła do chłopaka i zapytała po polsku:
- Gdzie pan Ludwik?
- Kto?- zapytał chłopak, odwracając się w stronę nastolatki.
Chłopak, co zauważyła z niechęcią Claudia, był dość wysoki, szczupły i lekko umięśniony. Czarne włosy wychodziły niezdarnie spod 'zimowej' czapki, jednak nawet nie zasłaniały czarnobrązowych oczu, które miały w sobie pewną głębie. Ubrany był w czarny T-shirt z białym nadrukiem i ciemnoniebieskie dżinsy. Chłopak włożył również rozpiętą koszulę w kratę, we wszystkich odcieniach niebieskiego, której rękawy były podwinięte. Całość dopełniły granatowe adidasy i srebrny naszyjnik z medalionem. Biała cera i delikatnie różowe wargi, utwierdzały Claudię w przekonaniu, iż jest to Polak, lecz mimo to zdziwiła się. Nigdy nie spotkała kogoś, kto chwaliłby się swoim wyznaniem, no, może oprócz grupki satanistów, których spotkała kiedyś w Madrycie, podczas corridy (nie było to miłe spotkanie). Z myślenia wyrwał ją głos chłopaka:
- Nie znam żadnego Ludwika? Mógłbym zapytać kto to?
- Nie- fuknęła obrażona.
- A mógłbym wiedzieć czemu?- zdziwił się chłopak.
- Nienawidzę Polaków- skłamała, zezłoszczonym tonem.
- Dziwne- odparł, mówiąc po hiszpańsku.- Dałbym głowę, że mówiłaś po Polsku i martwiłaś się o jakiegoś Polaka, jak mniemam.
Claudia spojrzała na niego zaskoczona. Jego hiszpański był tak straszny, że przeraziłaby się nawet mysz kościelna. Chłopak łamał wszystkie zasady gramatyczne jakie tylko istniały, a w każdym słowie dało się wyczuć polski akcent. Dla dziewczyny to było za dużo. Długo nie wytrzymała i zaczęła się nieustannie śmiać.
- Co? Coś się nie podoba?
Przez to, że chłopak dalej mówił, a raczej próbował mówić po hiszpańsku, Claudia wpadła w histerię. Śmiała się ciągle, trzymając się za brzuch. Nagle dołączył do niej chłopak i razem śmiali się przez dobre pięć minut. W końcu Claudia opanowała się i zaczęła wycierać oczy pełne łez.
- Claudia- powiedziała po polsku i wyciągnęła rękę w stronę chłopaka.
- Jan- odpowiedział, ściskając rękę.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Ja też.
Po tych słowach wyszła i szła w stronę Parku Rosemary, gdzie znajdowała się wypożyczalnia skuterów wodnych. Przechodząc przez ulicę, przypomniała sobie: " Ten chłopak, którego spotkałam, pracuje zamiast pana Ludwika w portierni, a w najgorszym przypadku bezczelnie zabrał portierowi pracę. Przecież chciałam mu to powiedzieć prosto w twarz, a potem bezczelnie wyjść bez słowa pożegnania, a ja jeszcze mu się przedstawiłam! Gdyby nie ten jego cholerny hiszpański już dawno bym mu to powiedziała! Jaka ja jestem głupia!". Przez następne minuty Claudia była cicho. Tylko szła i sortowała myśli.
-A to kanalia- szepnęła cicho.
--------------------------------------------------------------------
To opowiadanie ma wreszcie tytuł, za co wielce dziękuję Nikki, bo podała mi wiele przykładów, dzięki czemu jakoś go skleciłam.
A teraz przechodzę do sedna:
Zagadka rozdziału!
Jak ktoś napiszę pod komentarzem, co dzisiaj pojawiło się w tym rozdziale, czego nie było nigdy w moich opowiadaniach, a było w waszych to... będzie wiedział jaki wątek się rozwinie w tym opowiadaniu.
------------------------------------------------------------------
Claudia ubrana była w biały top na ramiączkach z wdzięcznym nadrukiem w postaci zielonego kota, podniszczone, krótkie, dżinsowe spodenki i oliwkowe baletki. Efekt końcowy był zadziwiający, gdyż lekko karmelowa cera, zielone oczy i ciemno brązowe włosy idealnie pasowały do stroju. Całość dopełnił naszyjnik z zielonym kamieniem i bransoletka z kilkoma muszelkami znalezionymi na plaży, którą dostała od Izy. Claudia wzięła klucze, po czym zostawiła wiadomość Audrei, jej guwernantce i Adamowi, przyjacielowi domu i lokaju w jednym, po czym wyszła z domu. Jej oczom ukazała się piękna, nowoczesna dzielnica wybudowana kilka lat temu. Białe apartamentowce wiły się wzdłuż brzegu wyspy. Każdy z nich wyglądał tak samo. Białe ściany, duże okna... Każdy budynek otaczało mnóstwo zieleni, od palm, przez orchidee, aż na rododendronach kończąc. Dzielnica ogrodzona była jednym z nowoczesnych ogrodzeń elektrycznych, wyprodukowanych w Japonii. Wejścia do niej pilnował portier w podeszłym wieku, z polskimi korzeniami, jednak tym razem to nie on pilnował bramy. Zaskoczona Claudia podeszła do chłopaka i zapytała po polsku:
- Gdzie pan Ludwik?
- Kto?- zapytał chłopak, odwracając się w stronę nastolatki.
Chłopak, co zauważyła z niechęcią Claudia, był dość wysoki, szczupły i lekko umięśniony. Czarne włosy wychodziły niezdarnie spod 'zimowej' czapki, jednak nawet nie zasłaniały czarnobrązowych oczu, które miały w sobie pewną głębie. Ubrany był w czarny T-shirt z białym nadrukiem i ciemnoniebieskie dżinsy. Chłopak włożył również rozpiętą koszulę w kratę, we wszystkich odcieniach niebieskiego, której rękawy były podwinięte. Całość dopełniły granatowe adidasy i srebrny naszyjnik z medalionem. Biała cera i delikatnie różowe wargi, utwierdzały Claudię w przekonaniu, iż jest to Polak, lecz mimo to zdziwiła się. Nigdy nie spotkała kogoś, kto chwaliłby się swoim wyznaniem, no, może oprócz grupki satanistów, których spotkała kiedyś w Madrycie, podczas corridy (nie było to miłe spotkanie). Z myślenia wyrwał ją głos chłopaka:
- Nie znam żadnego Ludwika? Mógłbym zapytać kto to?
- Nie- fuknęła obrażona.
- A mógłbym wiedzieć czemu?- zdziwił się chłopak.
- Nienawidzę Polaków- skłamała, zezłoszczonym tonem.
- Dziwne- odparł, mówiąc po hiszpańsku.- Dałbym głowę, że mówiłaś po Polsku i martwiłaś się o jakiegoś Polaka, jak mniemam.
Claudia spojrzała na niego zaskoczona. Jego hiszpański był tak straszny, że przeraziłaby się nawet mysz kościelna. Chłopak łamał wszystkie zasady gramatyczne jakie tylko istniały, a w każdym słowie dało się wyczuć polski akcent. Dla dziewczyny to było za dużo. Długo nie wytrzymała i zaczęła się nieustannie śmiać.
- Co? Coś się nie podoba?
Przez to, że chłopak dalej mówił, a raczej próbował mówić po hiszpańsku, Claudia wpadła w histerię. Śmiała się ciągle, trzymając się za brzuch. Nagle dołączył do niej chłopak i razem śmiali się przez dobre pięć minut. W końcu Claudia opanowała się i zaczęła wycierać oczy pełne łez.
- Claudia- powiedziała po polsku i wyciągnęła rękę w stronę chłopaka.
- Jan- odpowiedział, ściskając rękę.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Ja też.
Po tych słowach wyszła i szła w stronę Parku Rosemary, gdzie znajdowała się wypożyczalnia skuterów wodnych. Przechodząc przez ulicę, przypomniała sobie: " Ten chłopak, którego spotkałam, pracuje zamiast pana Ludwika w portierni, a w najgorszym przypadku bezczelnie zabrał portierowi pracę. Przecież chciałam mu to powiedzieć prosto w twarz, a potem bezczelnie wyjść bez słowa pożegnania, a ja jeszcze mu się przedstawiłam! Gdyby nie ten jego cholerny hiszpański już dawno bym mu to powiedziała! Jaka ja jestem głupia!". Przez następne minuty Claudia była cicho. Tylko szła i sortowała myśli.
-A to kanalia- szepnęła cicho.
--------------------------------------------------------------------
To opowiadanie ma wreszcie tytuł, za co wielce dziękuję Nikki, bo podała mi wiele przykładów, dzięki czemu jakoś go skleciłam.
A teraz przechodzę do sedna:
Zagadka rozdziału!
Jak ktoś napiszę pod komentarzem, co dzisiaj pojawiło się w tym rozdziale, czego nie było nigdy w moich opowiadaniach, a było w waszych to... będzie wiedział jaki wątek się rozwinie w tym opowiadaniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)