Rozdział ten dedykowany jest Nikki, za pomoc w wymyśleniu nazwy dla opowiadania. Thanks ^^
------------------------------------------------------------------
Claudia ubrana była w biały top na ramiączkach z wdzięcznym nadrukiem w postaci zielonego kota, podniszczone, krótkie, dżinsowe spodenki i oliwkowe baletki. Efekt końcowy był zadziwiający, gdyż lekko karmelowa cera, zielone oczy i ciemno brązowe włosy idealnie pasowały do stroju. Całość dopełnił naszyjnik z zielonym kamieniem i bransoletka z kilkoma muszelkami znalezionymi na plaży, którą dostała od Izy. Claudia wzięła klucze, po czym zostawiła wiadomość Audrei, jej guwernantce i Adamowi, przyjacielowi domu i lokaju w jednym, po czym wyszła z domu. Jej oczom ukazała się piękna, nowoczesna dzielnica wybudowana kilka lat temu. Białe apartamentowce wiły się wzdłuż brzegu wyspy. Każdy z nich wyglądał tak samo. Białe ściany, duże okna... Każdy budynek otaczało mnóstwo zieleni, od palm, przez orchidee, aż na rododendronach kończąc. Dzielnica ogrodzona była jednym z nowoczesnych ogrodzeń elektrycznych, wyprodukowanych w Japonii. Wejścia do niej pilnował portier w podeszłym wieku, z polskimi korzeniami, jednak tym razem to nie on pilnował bramy. Zaskoczona Claudia podeszła do chłopaka i zapytała po polsku:
- Gdzie pan Ludwik?
- Kto?- zapytał chłopak, odwracając się w stronę nastolatki.
Chłopak, co zauważyła z niechęcią Claudia, był dość wysoki, szczupły i lekko umięśniony. Czarne włosy wychodziły niezdarnie spod 'zimowej' czapki, jednak nawet nie zasłaniały czarnobrązowych oczu, które miały w sobie pewną głębie. Ubrany był w czarny T-shirt z białym nadrukiem i ciemnoniebieskie dżinsy. Chłopak włożył również rozpiętą koszulę w kratę, we wszystkich odcieniach niebieskiego, której rękawy były podwinięte. Całość dopełniły granatowe adidasy i srebrny naszyjnik z medalionem. Biała cera i delikatnie różowe wargi, utwierdzały Claudię w przekonaniu, iż jest to Polak, lecz mimo to zdziwiła się. Nigdy nie spotkała kogoś, kto chwaliłby się swoim wyznaniem, no, może oprócz grupki satanistów, których spotkała kiedyś w Madrycie, podczas corridy (nie było to miłe spotkanie). Z myślenia wyrwał ją głos chłopaka:
- Nie znam żadnego Ludwika? Mógłbym zapytać kto to?
- Nie- fuknęła obrażona.
- A mógłbym wiedzieć czemu?- zdziwił się chłopak.
- Nienawidzę Polaków- skłamała, zezłoszczonym tonem.
- Dziwne- odparł, mówiąc po hiszpańsku.- Dałbym głowę, że mówiłaś po Polsku i martwiłaś się o jakiegoś Polaka, jak mniemam.
Claudia spojrzała na niego zaskoczona. Jego hiszpański był tak straszny, że przeraziłaby się nawet mysz kościelna. Chłopak łamał wszystkie zasady gramatyczne jakie tylko istniały, a w każdym słowie dało się wyczuć polski akcent. Dla dziewczyny to było za dużo. Długo nie wytrzymała i zaczęła się nieustannie śmiać.
- Co? Coś się nie podoba?
Przez to, że chłopak dalej mówił, a raczej próbował mówić po hiszpańsku, Claudia wpadła w histerię. Śmiała się ciągle, trzymając się za brzuch. Nagle dołączył do niej chłopak i razem śmiali się przez dobre pięć minut. W końcu Claudia opanowała się i zaczęła wycierać oczy pełne łez.
- Claudia- powiedziała po polsku i wyciągnęła rękę w stronę chłopaka.
- Jan- odpowiedział, ściskając rękę.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Ja też.
Po tych słowach wyszła i szła w stronę Parku Rosemary, gdzie znajdowała się wypożyczalnia skuterów wodnych. Przechodząc przez ulicę, przypomniała sobie: " Ten chłopak, którego spotkałam, pracuje zamiast pana Ludwika w portierni, a w najgorszym przypadku bezczelnie zabrał portierowi pracę. Przecież chciałam mu to powiedzieć prosto w twarz, a potem bezczelnie wyjść bez słowa pożegnania, a ja jeszcze mu się przedstawiłam! Gdyby nie ten jego cholerny hiszpański już dawno bym mu to powiedziała! Jaka ja jestem głupia!". Przez następne minuty Claudia była cicho. Tylko szła i sortowała myśli.
-A to kanalia- szepnęła cicho.
--------------------------------------------------------------------
To opowiadanie ma wreszcie tytuł, za co wielce dziękuję Nikki, bo podała mi wiele przykładów, dzięki czemu jakoś go skleciłam.
A teraz przechodzę do sedna:
Zagadka rozdziału!
Jak ktoś napiszę pod komentarzem, co dzisiaj pojawiło się w tym rozdziale, czego nie było nigdy w moich opowiadaniach, a było w waszych to... będzie wiedział jaki wątek się rozwinie w tym opowiadaniu.
A gdzie tu są konie? ;P
OdpowiedzUsuńZaczyna się świetnie. W ogóle Ty wspaniale piszesz. I trzeba mieć duży talent, żeby pisać powieści detektywistyczne. Co prawda ja na KRŻ piszę teraz kryminał, ale to nie to samo. No i idzie mi dość mizernie.
Wydaje mi się, że będzie to wątek miłosny. Koniowata, Nikki, nawet ja o tym pisałyśmy, a Ty bardziej skupiałaś się na czym innym ;)
PS tylko zmień nagłówek i podpis pod nagłówkiem (;
UsuńNo nie wierzę! Pierwszy raz w Twoim opowiadaniu pojawi się chłopak! xd To znaczy nie chodzi mi o płeć, tylko o partnera dla głównej bohaterki... no. Rzeczywiście, było to u mnie, u Nikki, Sydney, Vero, Amazonkii, ale nigdy nie u Ciebie. Cieszę się xd Chociaż wolę szatynów niż brunetów, ale ważne, że w ogóle jest ;p Dawaj następną notkę, bo fajnie się akcja rozwija ;d A ja znowu idę do lasu, pa pa ;*
OdpowiedzUsuń'Pierwszy raz w Twoim opowiadaniu pojawi się chłopak!' Z ust mi to wyjęłaś xD Przecież rozmowa z chłopakiem w Mada(g)ascarze to grzech! xD
UsuńTak patrzę na nowy nagłówek myślę i nagle to stwierdzenie pojawia się w mojej głowie "Już wiem! Nie umiem czytać!" Na początku bowiem, z mojego punktu widzenia wyglądało to jak "Razdy fon omiany jest zdzbłem tajemnicy" i dopiero po trzech ostatnich słowach zorientowałam się o co chodzi xd
UsuńHahaha, nie ma za co z tym tytułem ;p Fajny rozdział i oczywiście czekam na kolejny. Wybacz że się nie rozpisuje ale jest tak gorąco że nie mam siły.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz :(
Usuń