Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 sierpnia 2013

"Każdy koń owiany jest źdźbłem tajemnicy" Rozdział 3

   Claudia czekała na właściciela wypożyczalni rowerów wodnych, gdyż musiała się dostać na jedną z pobliskich wysp, a właściwie na Wyspę Ognia, jedną z najstarszych i najbardziej legendarnych wysp Archipelagu. W rzeczywistości było to zaniedbane miejsce. Mieszkało tam tylko kilka osób, reszta to były tylko muzea, zabytki, pomniki, kilka obskurnych parków oraz cmentarz z mauzoleum. Po kilku minutach właściciel, wreszcie przyszedł i zapytał zaciekawiony:
- Gdzie panienka się wybiera?
- Na Wyspę Ognia.
- A cóż takiego panienka będzie tam robić?
- Pablo, przecież wiesz... Przestań mnie cały czas pytać, skoro dobrze wiesz...
- Aaa, to niech panienka wybaczy.
- Mogę wreszcie wypożyczyć ten skuter? Śpieszę się...
- A cóż takiego musisz załatwić, że tak się śpieszysz?
- Przyjaciółka na mnie czeka...
- Widzę, że nie tylko przyjaciółka... Nigdy tak nie wyglądałaś... Jesteś taka... Hmm... Szczęśliwa...
- Na pewno nie jestem szczęśliwa- odfuknęła Claudia.- Prędzej zezłoszczona.
- A któż ci to zrobił?- zapytał zaskoczony właściciel.- Czyżby jakiś młodzieniec złamał ci serce?
- Raczej portierowi, któremu zabrał pracę.
   Pablo próbował coś powiedzieć, ale Claudia była szybsza:
- Nie mam czasu na rozmowy! Mogę wypożyczyć ten skuter czy nie?!
- Och, oczywiście. Stoi w porcie.
- Dziękuję...
  Kilkoma szybkimi ruchami Claudia znalazła się przy rowerze wodnym. W tym samym czasie Pablo szepnął do jednego z pracowników:
- Ej, sprawdź kto teraz pracuje w portierni tego nowoczesnego osiedla. Muszę wiedzieć kto zezłościł córkę burmistrza.
***
   Claudia płynęła po błękitnym oceanie. Tafla morska świetnie odbijała promienie słoneczne, rażąc dziewczynę w oczy. Po minucie dopłynęła do brzegu Wyspy Ognia. Wyspa ta wyglądała inaczej niż wszystkie. Cała porośnięta zielenią, wyglądała bardziej na dziką niż zamieszkałą, lecz wchodząc w jej głąb, dało się ujrzeć pojedyncze ścieżki i znaki, które prowadziły do różnych muzeów, pomników i innych zabytków. Claudia przycumowała motor wodny i poszła w stronę zarośli, gdzie nagle ukazała się ścieżka. Koło niej został wbity pal, a na nim deska z wyrzeźbionym napisem "Oceanarium". Po kilku minutach spaceru Claudia dotarła do wielkiego budynku w błękitnym kolorze. Większość budowli była oszklona, dzięki czemu można było widzieć różne morskie stworzenia, pływające w lazurowej wodzie.
   Claudia nie pamiętała kiedy ostatnio tutaj przychodziła z rodziną. Jedyne co wiedziała to to, że kiedyś na pewno tu była. Nagle szybko skarciła się w myślach, ponieważ powinna jak najszybciej pójść do Izy, a ona tak sobie stoi i patrzy na Oceanarium. Nie tracąc ani chwili dłużej pobiegła w głąb zarośli. Gdy wreszcie dotarła do domu Izy, znieruchomiała. To co zobaczyła, zupełnie ją przeraziło. W ogrodzie jej przyjaciółki znajdowała się wielka dziura i kilka dziwnych słupków. Claudia patrzyła na to zdezorientowana. Ogród Izy i jej babci od zawsze był piękny i jednocześnie naturalny, a teraz wyglądał na pozbawiony duszy. Dla dziewczyny było tego już za dużo, szukała wzrokiem Izy, aż ją znalazła. Stała ona na ganku w wyprasowanych szortach, w zbyt dużej męskiej koszuli i w poobcieranych sandałach. Jej ogniste loki związane były w kucyk. Iza miała bladą cerę, piegi na policzkach i wielkie, niebieskie oczy, które były podkreślane przez okulary typu "nerdy".
   Claudia od razu pomachała ręką w jej stronę. Iza uśmiechnęła się w jej stronę i mocniej przytrzymała smycz, którą ciągnął wielki pies rasy czarny terier rosyjski. Claudia podbiegła do przyjaciółki i zapytała:
- Możesz mi wytłumaczyć, co tu się właściwie dzieje?
   Iza tylko kiwnęła głową i zaprosiła nastolatkę do środka.
-------------------------------------------------------------------------
  Tak samo jak Koniowata dostałam ostatnio ogromnego natchnienia, więc ten rozdział dostaliście szybciej niż planowałam. Właściwie wszystkie trzy rozdziały+ rozmowa Claudii i Izy miała być w jednym rozdziale, ale nie była xD Ponieważ rozdział byłby za długi. Ok, kończę się rozpisywać, bo nie mam czasu. Idę do Lidla, pa, pa^^

3 komentarze:

  1. "Tak samo jak Koniowata dostałam ostatnio ogromnego natchnienia..." czyżbyś również wleciała w pokrzywy? xd Rozdział fajny, ale z każdą kolejną notką coraz bardziej zastanawia mnie tytuł opowiadania. Czy tylko ja nie dostrzegam tutaj ani słowa o koniach? No, przepraszam, był wyraz corrida, który niestety ma z końmi coś wspólnego. Wiesz jednak o co mi chodzi i to jest najważniejsze. DAWAJ MI KONIE! Dziękuję, do usłyszenia ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Jestem nową czytelniczką i szczerze, jestem oczarowana opowiadaniami. Cieszę się, że tu trafiłam. Jedyne co mi się nie spodobało to był brak opisu uczuć. Inne są świetne. Ładnie przedstawione miejsca i sytuacje. Ale w pierwszym rozdziale tamtej historii było czuć ten brak emocji. Czytając to wyobraziłam sobie Magdę na tym tarasie obok niej konia, ojca i jak powiedziała " Aha, kupiłeś mi konia. Fajnie. Mogę już w spokoju dopić herbatę?". Bardzo tego brakuje. Ale reszta jest jak najbardziej w pożądku. Dodaję się do obserwatorów i czekam na dalsze części.
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń