-Uczestnicy?
-Są!
-Konie?
-Są!
-Trasa parady?
-Jest!
-No to super. Jesteśmy gotowe- oznajmiłam.
-Świetnie! Chodźcie do pana Darka. Czeka na nas.
Poszłyśmy pod Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie zbierały się niezłe tłumy. Pan Darek postarał się gdy zapewniał, że zajmie się reklamą. Co chwilę pojawiała się reklama, którą nagrywaliśmy tydzień temu. W radiu ciągle brzmiały nasze głosy, a na bilbordach widniały zdjęcia Ascara, Vanili, Botanika i Milano. Byłam zadowolona, nigdy szczęście mnie tak nie rozpierało. Widok tylu tłumów był miodem na moje serce. Pan Darek stał koło jednego z drzew. Był grubszym pięćdziesięciolatkiem, ubranym w elegancki garnitur i czerwony krawat. Czarne spodnie ledwie się trzymały. Cały strój dopełniały mokasyny. Mimo dziwnego wyglądu, pan Darek był miły i kulturalny. Często odznaczał się inteligencją. Wyróżniał się amerykańskim akcentem. Często używał obcych słów. Zamiast metro mówi underground. Zamiast komórki mówi mobile. Można by opowiadać tak bez końca.
- Za chwilę zaczynamy-poinformował.
-Nie mogę się doczekać.
Świetna notka ;) Najbardziej podobał mi się ten dialog. Szałwia co się z tobą dzieje? Jakieś takie, krótkie rozdziały teraz wstawiasz...
OdpowiedzUsuńA i poinformuję cię, założyłam nowego bloga z opowiadaniem fantasty: http://one-think-never-dies.blogspot.com/
UsuńBrak weny. Wyciskam tylko jakieś resztki. To chyba przez brak śniegu.
UsuńŚwietna notka, ale szkoda, że te rozdziały są takie krótkie. :( Ale to nic. :) Może po prostu nie „lejesz wody" bez potrzeby, bo nawet w tych kilku zdaniach jest zawarte to, co najpotrzebniejsze. ;)
OdpowiedzUsuń